czwartek, lipca 19

Mysz w klatce


Około godziny dwudziestej drugiej Draco usłyszał odgłos skrzypiącej podłogi, dobiegający zza drzwi. Upił łyk ognistej i biorąc szklankę, w której na dnie zostało jeszcze trochę alkoholu podążył za zasłyszanym dźwiękiem. Przez korytarz kroczyła ruda dziewczyna, która nie przejmując się niczym zmierzała do wyjścia z podniesioną głową.
-  Pozwoliłem Ci skończyć? – zapytał groźnie. Na jego słowa dziewczyna przystanęła i nieruchomiała na chwilę. Po kilku sekundach odwróciła się. Malfoy szybko zauważył przybrudzone ubrania dziewczyny. Na jej nosie wyraźna była szara smuga, zapewne kurzu. Wyglądała trochę jak kundel, którego ktoś skrzywdził, a może bardziej dziewczyna, która zdawszy sobie sprawę ze swojej niemocy, postanowiła zrezygnować i poddać się karze. Zaciskała jednak mocno zęby, a jej podbródek drgał nieznacznie.
- Nie możesz chodź trochę odpuścić? – zapytała, Malfoy zlustrował ją wzrokiem, upił ostatni łyk alkoholu i patrząc na opróżnione naczynie odpowiedział:
- Ja nigdy nie odpuszczam. – przeniósł wzrok na zdenerwowaną dziewczynę. Powolnymi krokami zbliżał się do niej – Czyżbyś była pozbawiona sławetnego, gryfońskiego honoru? – zakpił – Hermiona Granger byłaby zawiedziona, gdyby dowiedziała się, że jej córka nie potrafi płacić za swoje błędy. Ona była takim przykładnym Gryfonem. – ironizował – Wiesz, chyba jednak zmieniłem zdanie. Wydałaś się za Wesleyami. Rodem tchórzy. – wypluł ostatnie słowo. 
Rose prychnęła głośno, zdając sobie sprawę, że jej kat chce ją sprowokować. Postanowiła jednak zachować zimną krew.
- Tchórzostwo, powiadasz? – zakpiła – W szkole nie mogłeś poradzić sobie z moimi rodzicami, a teraz będziesz wyżywał się na mnie? To takie, kurwa, męskie. – nie ponosiła głosu, cały czas mówiła spokojnie, prawie szepcząc. – Ach, ten malujący się na twarzy triumf, bo Wielki Arystokrata Profesor Draco Malfoy poniżył bezbronną nastolatkę. Masz się czym chwalić. – czuła, że tą bitwę wygrała.
Pośpiesznie wyszła z gabinetu Malfoya.  

                Rose obudziła się po niespokojnie przespanej nocy. Jej współlokatorka Emily już krzątała się i przygotowywała do dnia. Młoda Wesley odgarnęła włosy z twarzy i wyturlała się z łóżka.
- Jak się spało? – zapytała wychodząca z łazienki przyjaciółka.
- Koszmarnie. Szlaban u Malfoya wykończył mnie psychicznie. – powiedziała ziewając.
- Aż tak źle? – dopytywała się Emily.
- Kazał mi sprzątać jakiś zagracony pokój, Pewnie zrobi sobie z niego kolejny salon, albo sypialnie. – odpowiedziała przypominając sobie wydarzenia z dnia poprzedniego.
- Żartujesz? Chociaż w sumie czego można było się spodziewać po Malfoyu…
- Myślałam, że się zmienił, biorąc pod uwagę to, że jego syn nie jest aż taki zły. – wspomniała o Scorpiusie.
Najmłodszy z rodu Malfoyów różnił się nieco od ojca. Nawet wyglądem nie przypominał go tak bardzo. Miał, jak łatwo się domyślić blond włosy i stalowe oczy, jednak jego twarz nie była aż tak chłodna jak Draco, czy Lucjusza. Przesadą byłby stwierdzenie, że Rose się z nim przyjaźniła, czy też kolegowała, jednak nie dokuczali sobie tak jak ich rodzice. Zdarzyło im się nawet przeprowadzić parę ciekawych rozmów. Kiedy jednak ojciec zaczął nauczać w Hogwarcie, syn został przeniesiony do innej szkoły.
W Wielkiej Sali Rose siedziała obok Emily i Albusa. Wszyscy spożywali, jednak żołądek Rose nie trawiłby dziś jedzenia. Brak apetytu spowodowany był najpewniej wczorajszym wieczorem. Początkowo uważała, by nie napotkać wzroku znienawidzonego już w pierwszym dniu szkoły nauczyciela, potem jednak zaczęła się rozglądać zauważając, że nie siedzi w wyznaczonym miejscu. Wówczas na jej stole wylądował prorok codzienny. Wzięła ostrożnie gazetę i wpatrywała się w nagłówek okładkowego artykułu.
DRACO MALFOY I ASTORIA GREENGRASS ROZWODZĄ SIĘ!
Nic nie wskazywało na to, aby ta, wydawałoby się idealna para, miała kłopoty małżeńskie. Co poróżniło państwa Malfoyów?
Astoria (l. 41) i Draco (l. 43) poznali się jeszcze w szkole, oboje należeli do Slytherinu. Na ogół uważa się, że kobietę cechowała duma, przebiegłość oraz próżność. Niektórzy twierdzą jednak, że to dzięki tej kobiecie Draco Malfoy wrócił do stanu sprzed wojny, która odcisnęła na nim piętno.
W tym roku Draco Malfoy został mianowany na nauczyciela eliksirów w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Czyżby rozłąka była powodem rozwodu? A może to z powodu planowanego rozwodu pan Malfoy postanowił zmienić pracę?
Fakty nie zostały jeszcze ustalone. Jedno jest pewne – ślizgoński przystojniak znów jest do wzięcia!


Rose odłożyła gazetę i poczęła rozmyślać. Malfoy się rozwodzi? W jego rodzie nie było takich przypadków. Wydawałoby się, że wszystkie brudy zostają w rodzinie. Żadnych plotek, jedynie informacje o ślubach, narodzinach dzieci.
- Mam przerąbane – pomyślała na głos. Dobrze wiedziała jak prywatne sprawy profesora Malfoya mogą wpłynąć na ich wzajemne relacje. Będzie traktował Rose podczas szlabanów jak mysz w klatce. Kiedykolwiek zachce, będzie się na niej wyżywał.
Lekcje minęły bez większych przeżyć, jednak godzina szlabanu zbliżała się nieuchronnie.
  


Dziś nie do końca wena dopisała, jednak myślę, że już niedługo zacznie się coś dziać :)
Dziękuję Dzikiej za wsparcie i liczę, że wkrótce znajdzie się więcej czytelników.

3 komentarze:

  1. Na http://dramione-survived.blogspot.com/ pojawił się 11 rozdział. Zapraszam do czytania.
    Pozdrawiam
    Lonely

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się rozdziału a tym bardziej rozwodu Malfoyow. Naprawdę. Zastanawiałam się gdzie podział się Scorpius i teraz już wiem. Rose odzywa się do Draco na 'ty' odezwała się część charakterku po Ronie :) Dzika
    PS Czytałaś moje wypociny ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że czytałam! Nie zostawiłam komentarza, bo byłam akurat na innym komputerze, ale muszę powiedzieć, że... O dziewczyno, masz niesamowity talent!

    OdpowiedzUsuń