poniedziałek, lipca 16

Profesor Dracon Malfoy


W norze, w jednym z ciasnych pokoi, z białej pościeli wyłaniała się spora kępka długich, rudych włosów. Wydawało by się, że nie mają końca, ani właściciela. Nic bardziej mylnego. Łóżko zaskrzypiało gwałtownie, a spod kołdry wyłoniła się popiersie młodej dziewczyny.

Jej twarz była inna niż moglibyśmy się spodziewać po kolorze włosów. Nie miała prawie piegów, a jej cera nie była aż tak jasna. Czekoladowe oczy, lekkie fale. Tak, zdecydowanie wydała się za matką. Po ojcu odziedziczyła jedynie kolor włosów.

Teraz jednak, gdy siedziała na łóżku i ze zrezygnowaniem chowała twarz w dłoniach na myśl o tym, że dziś zaczyna się pierwszy dzień szkoły, bardzo przypominała swojego ojca.
- ROSE! Jak długo mam Cię wołać? – usłyszała głos swojej mamy dobiegający z za drzwi. Odgłos jej kroków wydawał być się coraz wyraźniejszy.
- Już wstaje mamo – wydukała w poduszkę, wystarczająco jednak głośno, by zostać usłyszaną.
Drzwi otworzyły się zdecydowanie, a do pokoju dotarły promienie światła, oślepiając Rose.
Hermiona podeszła do okna i odsłoniła zasłony, tak, że w pokoju nastała kompletna jasność.
Teraz wyraźnie można było obejrzeć pokój nastoletniej Rose. Panował tam spory nieład, na podłodze leżało mnóstwo ubrań, pociętych tkanin. Mimo ogólnego chaosu, urządzony był całkiem stylowo i przytulnie. Białe meble, kwieciste zasłony, ciemnozielone ściany. Ojciec ich nie znosił, przeklinał koszmarnie gdy zamalowywał niegdyś czerwony kolor swojego pokoju, na ten, znienawidzony, kojarzący się tylko i wyłącznie ze ślizgonami.
Ciemnozielony współgrał idealnie z kolorem włosów Rose. Toteż ubrania, lub mniejsze dodatki noszone przez nią często miały ten właśnie kolor. Nie przeszkadzało jej skojarzenie z rywalizującym domem. Mimo, że we krwi miała do niego nienawiść.

Rose nie była taka jak Hermiona w jej wieku. Owszem, gdy jej matka miała 17 lat zaczynała ładnieć, jednak nigdy nie przywiązywała uwagi do swojego wyglądu, do ubrań. Liczyła się tylko nauka. Jej córka odziedziczyła umysł po matce, ale zamiłowanie do nauki nie. Przychodziło jej to łatwo, ale nie odnosiła z tego konkretnej satysfakcji. Zawsze wiedziała ‘wszystko’, być może dlatego, że zamiast bajek matka czytała jej historię magii. Rose lubiła imprezować, ładnie wyglądać. Rodzice bardzo ją ograniczali. Hermiona nie pozwalała jej kupować drogich ubrań, twierdząc, że do ich szycia zmuszane są skrzaty. Wszelkie kosmetyki również mogłyby być testowane na skrzatach, tudzież zwierzętach. Nastolatka zmuszona była nosić ubrania po matce, kuzynkach, ciociach, tudzież te uszyte przez babcię. Czasem doszywała coś do nich, nosiła po swojemu. Jednak ani markowe ubrania, ani makijaż nie był potrzebny. Tylko głupiec nie zauważyłby jej naturalnego piękna. Mimo, że jej rodzice często ją ograniczali, wszystko rozumiała i kochała ich bardzo.

- Pa tato, pa mamo – powiedziała czuje i utuliła rodziców. Jej brat Hugon zrobił to samo i z radością pobiegł do swoich przyjaciół. Zabrała walizkę i weszła do pociągu. Idąc korytarzem pomachała jeszcze do rodziców  i zaczęła rozglądać się za przedziałem z przyjaciółmi. Długo nie musiała szukać.
W przedziale przywitało ją kuzynostwo, James, Lily i Albus. Najbardziej związana była z Albusem, młodszym synem Pottera. Nie dogadywał się z starszym o rok Jamesem, zawsze chciał mieć siostrę. To też przyjaźnił się z Rose. Zawsze się nią opiekował, opowiadali sobie o swoich pierwszych miłostkach, ważnych dla siebie przeżyciach. Wypili razem pierwsze piwo, wypalili pierwszego papierosa.

Rose obudziła się z głową na kolanach Albusa. Ten szturchał ją właśnie po ramieniu. Dotarli na miejsce.
- Myślisz, że będę targał twoją walizkę? – zapytał Albus unosząc lekko lewą brew.
- Hmmm. – zastanowiła się teatralnie Rose. – Tak, tak właśnie myślę. - Chłopak zaśmiał się i trącił lekko bokiem kuzynkę.
Kiedy dotarli do wielkiej Sali zatrzymali się na chwilę.
- To nasz ostatni rok. – powiedział przejęty Albus.
- Będzie najlepszy  - wyszeptała.
Uczniowie zasiedli do stołów i zapanował szmer. Co chwile jakieś oklaski, gwizdy. Rose bardzo chciała stamtąd uciec. Nie znosiła takich ceremonii. Nie mogła się już doczekać uczty. Była sporym łakomczuchem.
Po chwili zapanowała jednak cisza. Dyrektor przemawiał. Próbowała zmusić się do słuchania jego słów, jednak przychodziło jej to z trudem. W końcu jednak usłyszała coś, co przykuło jej uwagę.
- Uwaga uczniowie! Nowym nauczycielem eliksirów zostaje profesor Dracon Malfoy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz